25.06.2017.
Gdyby mnie taka Pani nie zaniosła do cioć to by już mnie nie było. Pani znalazła mnie na ulicy jak siedziałam zwinięta w kulkę i się trzęsłam mimo że chyba nie jest zimno. Bardzo bolą mnie plecki koło ogonka, boli mnie miejsce po oczku i główka mnie też już od tego boli. Ja tak nie pamiętam do końca, ale z tymi pleckami to było chyba tak że mnie chciał piesek zjeść tylko udało mi się uciec i zjadł tylko kawałeczek. A oczko to już takie było od jakiegoś czasu. Bardzo chorowałam i któregoś dnia oczka już nie było. Nie pamiętam jak to było dokładnie, bo bardzo mnie wtedy wszystko bolało. Ledwo mogę sobie przypomnieć ale kiedyś miałam dom, mieszkałam z człowiekiem, wtedy jak jeszcze byłam malusią kocią kuleczką. Bardzo kocham ludzi, przytulam się i ocieram mimo tego bólu staram się być bardzo miła, bo podobno jak kotek jest miły, taki bardzo miły to ktoś może zechce kotka zabrać do domku… A w domku jest tak wspaniale - są ludzie i kotek nie choruje i pieski kotka nie gryzą…
Cyklopcja jest zaszczepiona, wysterylizowana, test na białczkę ma ujemny, jest nosicielką wirusa FIV. Może zamieszkać z pieskiem i z kotkiem nosicielem wirusa FIV. Może znajdzie się domek, który pokocha Cylkopcię? Kontakt w sprawie adopcji: 603 651 388, lub adopcje@kociswiat.org.pl
10.10.2019r.
Dwa lata wierzyła, że ktoś ją jeszcze pokocha. My naprawdę wiemy kiedy kot traci nadzieję i wiemy że Cyklopcia straciła ją kilka miesięcy temu. Dwa długie lata czekała, z nadzieję podbiegała do każdego kto się w pobliżu pojawił, wdzięczyła się. Lubiła inne kotki, ludzi kochała. Latem powoli zaczęła opuszać ją nadzieja, zaczęła nam podupadać na zdrowiu, trochę popsuły jej się nerki, ale tylko trochę, straciła apetyt. Udało się wyprowadzić jej wyniki na względną prostą, ale nie potrafiliśmy przekonać jej, żeby nie traciła nadziej, że gdzieś tam jest ktoś kto ją pokocha. W końcu ile lat można kotu kłamać? A i koty nie są takie głupie, żeby dzień w dzień przez blisko tysiąc dni wierzyć w te nasze kłamstwa. Nikt Cyklopci nie pokochał, nigdy już nie przespała nocy przytulona do człowieka. Poddała się dziś rano, zwyczajnie odeszła we śnie na swoim posłanku w budce drapaczka – sami nie wiemy dlaczego, najprawdopodobniej to był zator, bo wady serca jako takiej nie miała.
Bądź nareszcie maleńka szczęśliwa tam gdzie jesteś, bardzo Cię przepraszamy, że zawiedliśmy…