Powiem Wam szczerze, że ja nie pamiętam jak to było, ale ciocie mówią, ze ja musiałam być kotkiem domowym, może nawet w domu a nie na ulicy urodzonym i pewnie to było tak, że ja sama wyszłam na spacer, albo ktoś mnie już w domu nie chciał trzymać. Ja pamiętam tylko, że było mi zimno, bardzo zimo i bardzo chciałam się przytulić do czegoś ciepłego. Znalazłam samochód, taki co był jeszcze ciepły, weszłam pod maskę, było tak cieplutko, że zasnęłam. Nie wiem ile spałam, ale obudził mnie hałas i straszny ból, czułam jakby mi ktoś rozrywał tylne łapki na kawałeczki. Nie wiedziałam jeszcze co się dzieje, chciałam uciekać, ale mi te łapki nie chciały działać… Bardzo głośno krzyczałam i mnie usłyszał kierowca. Podniósł maskę, wyciągnął mnie i zostawił na trawniku. Nie mogłam się ruszyć, żadna tylna łapaka nie chciała działać, mogłam się tylko podciągać na przednich. I tak potwornie bolało… Wiecie, już nie było mi ani zimo, ani nie chciało mi się jeść, ja tylko chciałam, żeby przestało boleć. Płakałam, ale mijały godziny a ja miałam coraz mniej siły. Nie wiem ile czasu tak leżałam, bo z bólu czasem traciłam przytomność. Ciocie to mówią, że tak dobę to na prawno… Sporo ludzi chodziło koło mnie i zawsze jak ktoś szedł to ja się starałam płakać tak głośnio jak mogłam, ale nikt się mną nie zajął, wiecie to pewnie przez to jak te moje łapki wyglądają, wszyscy się brzydzili… I w końcu usłyszał mnie Pan. Usłyszał i sobie nie poszedł tylko wziął ściereczkę, zawinął moje nóżki i zaniósł do lekarza dla kotków. Ja dopiero u lekarza dla kotków jak dostałam leki to się odważyłam na moje łapki spojrzeć – sami zobaczcie jak wyglądają… Ciocie chcą się mną zająć, chcą żebym miała operację i żebym chodziła, a potem żebym znalazła wspaniały domek.
Powiem Wam szczerze, że ja nie pamiętam jak to było, ale ciocie mówią, ze ja musiałam być kotkiem domowym, może nawet w domu a nie na ulicy urodzonym i pewnie to było tak, że ja sama wyszłam na spacer, albo ktoś mnie już w domu nie chciał trzymać. Ja pamiętam tylko, że było mi zimno, bardzo zimo i bardzo chciałam się przytulić do czegoś ciepłego. Znalazłam samochód, taki co był jeszcze ciepły, weszłam pod maskę, było tak cieplutko, że zasnęłam. Nie wiem ile spałam, ale obudził mnie hałas i straszny ból, czułam jakby mi ktoś rozrywał tylne łapki na kawałeczki. Nie wiedziałam jeszcze co się dzieje, chciałam uciekać, ale mi te łapki nie chciały działać… Bardzo głośno krzyczałam i mnie usłyszał kierowca. Podniósł maskę, wyciągnął mnie i zostawił na trawniku. Nie mogłam się ruszyć, żadna tylna łapaka nie chciała działać, mogłam się tylko podciągać na przednich. I tak potwornie bolało… Wiecie, już nie było mi ani zimo, ani nie chciało mi się jeść, ja tylko chciałam, żeby przestało boleć. Płakałam, ale mijały godziny a ja miałam coraz mniej siły. Nie wiem ile czasu tak leżałam, bo z bólu czasem traciłam przytomność. Ciocie to mówią, że tak dobę to na prawno… Sporo ludzi chodziło koło mnie i zawsze jak ktoś szedł to ja się starałam płakać tak głośnio jak mogłam, ale nikt się mną nie zajął, wiecie to pewnie przez to jak te moje łapki wyglądają, wszyscy się brzydzili… I w końcu usłyszał mnie Pan. Usłyszał i sobie nie poszedł tylko wziął ściereczkę, zawinął moje nóżki i zaniósł do lekarza dla kotków. Ja dopiero u lekarza dla kotków jak dostałam leki to się odważyłam na moje łapki spojrzeć – sami zobaczcie jak wyglądają… Ciocie chcą się mną zająć, chcą żebym miała operację i żebym chodziła, a potem żebym znalazła wspaniały domek.
15.01.2018
Maleńka Honey znalazła wspaniały domek :)