05.04.2017 r.
Dawno nie widzieliśmy kotka w takim stanie, a trzeba przyznać, że różne rzeczy widujemy... Pod naszą opiekę trafiła starsza kociczka, nazwaliśmy ją Smeli. Nadaliśmy jej imię od razu, bo wiecie,tak sobie zawsze myślimy, że jak kotek dostanie imię to będzie żył. Głupi taki zabobon. A jeśli się nie uda to kote nie odejdzie bezimienny. My nie wiemy, czy Smeli przeżyje... O dziwo testy na choroby zakaźne ma ujemne i to tyle jeśli chodzi o dobre wieści. Koteczka ma potworną mocznicę, ale nerki nie są barzo zniszczone, ma wątrobę w kiepskim stanie, musiała długo nie jeść - nie wiemy dlaczego, cierpi też na okropną anemię. Nie wiemy co to za rana na jej łapce, nie wiemy dlaczego ma pwykręcane wibryski... Nie wiemy co ją w życiu spotkało. Wiemy, że prawdopodobnie będzie potrzebowała przetoczenia krwi, bo nie możemy zbić jej mocznika kroplówkami z powodu anemii. Ten brzydki ropny katarek to chyba najmniejszy z jej problemów. Jest zupełnie oswojoną, lgnącą do człowieka kociczką, która musiała w takim stanie być od jakiegoś czasu. Mamy nadzieję, że pomoc dla Smeli nie przyszła za późno. Napwdę prosimy Was o bardzo, bardzo mocne kciuki...
18.04.2017 r.
Wczoraj, 17.04., w drugi dzień Świąt Wielkanocnych Smeli pojechała do domku. Adoptowała ją Pani, która jest lekarzem weterynarii. Bardzo się cieszymy, że nasza malutka babunia nie spędzi swoich reszty życia w klatce.