Spędził z nami 8 miesięcy i mamy nadzieję, że był szczęśliwy. Nie znamy jego historii, ale jakieś podejrzenia mamy. Kilka dni po tym jak do nas trafił naszą wolontariuszkę zaczepiła na internecie pani szukająca swojego zaginionego kotka. Skontaktowała się nawet z nami, miejsce i czas się zgadzało. Bardzo się ucieszyliśmy, ale pani zepsutego kotka już nie chciała, zmieniła zdanie i oświadczyła, że to na pewno nie jest jej kot. I tak Sylwester został nasz. Tak całkowicie nasz. Zamieszkał z naszą prezeską jako azylowy rezydent. Sypiał na łóżku, zabierał pieskom posłanka, wiecznie dopominał się jedzenia donośnym miauczeniem. Wiedzieliśmy po pierwszym badaniu rezonansu magnetycznego, że domu nie znajdzie. Sylwester miał sporo obszarów martwiczych w mózgu, wówczas jeszcze mieliśmy nadzieję, że może zmiany nie będą postępować. Ostatnio kocurek poczuł się gorzej. Zapominał pójść do kuwety, nie był w stanie ustać na nóżkach, ale nadal miał apetyt. Kolejny rezonans pozbawił nas złudzeń. Ogromna część mózgu Sylwestra była zniszczona. Kocurek nie czuł bólu, ale zanikały jego funkcje życiowe. Do końca był jednak ogromnym wielbicielem ludzi, kochał głaskanie, noszenie na rękach, przytulanie. Mimo, że na zdjęciach wydaje się być kocim dziadkiem raczej nie miał więcej niż 3 latka. Kiedy ciałko Sylwestra zapomniało jak się przełyka jedzonko musieliśmy się z nim pożegnać… Kocurku, mamy nadzieję, że tak gdzie jesteś widzisz, że działają wszystkie cztery łapki tak jak powinny, że jest mnóstwo jedzonka i że ma Cię kto głaskać i przytulać…
Spędził z nami 8 miesięcy i mamy nadzieję, że był szczęśliwy. Nie znamy jego historii, ale jakieś podejrzenia mamy. Kilka dni po tym jak do nas trafił naszą wolontariuszkę zaczepiła na internecie pani szukająca swojego zaginionego kotka. Skontaktowała się nawet z nami, miejsce i czas się zgadzało. Bardzo się ucieszyliśmy, ale pani zepsutego kotka już nie chciała, zmieniła zdanie i oświadczyła, że to na pewno nie jest jej kot. I tak Sylwester został nasz. Tak całkowicie nasz. Zamieszkał z naszą prezeską jako azylowy rezydent. Sypiał na łóżku, zabierał pieskom posłanka, wiecznie dopominał się jedzenia donośnym miauczeniem. Wiedzieliśmy po pierwszym badaniu rezonansu magnetycznego, że domu nie znajdzie. Sylwester miał sporo obszarów martwiczych w mózgu, wówczas jeszcze mieliśmy nadzieję, że może zmiany nie będą postępować. Ostatnio kocurek poczuł się gorzej. Zapominał pójść do kuwety, nie był w stanie ustać na nóżkach, ale nadal miał apetyt. Kolejny rezonans pozbawił nas złudzeń. Ogromna część mózgu Sylwestra była zniszczona. Kocurek nie czuł bólu, ale zanikały jego funkcje życiowe. Do końca był jednak ogromnym wielbicielem ludzi, kochał głaskanie, noszenie na rękach, przytulanie. Mimo, że na zdjęciach wydaje się być kocim dziadkiem raczej nie miał więcej niż 3 latka. Kiedy ciałko Sylwestra zapomniało jak się przełyka jedzonko musieliśmy się z nim pożegnać…
Kocurku, mamy nadzieję, że tak gdzie jesteś widzisz, że działają wszystkie cztery łapki tak jak powinny, że jest mnóstwo jedzonka i że ma Cię kto głaskać i przytulać…