Kochana bezzębna Dzidzia ♥
03.10.2016 r.
Hej, jestem Dzidzia Piernik - tak mnie ciocie nazwały ale nie zawsze nią byłam ... Opowiem Wam moją historię.
Jak zwykle wsiadłam w samochód z moim Panem, pojechaliśmy tym razem na spacer do lasu. Biegałam, węszyłam i byłam najszczęśliwszym psem na świecie - no może prawie bo trochę ciężko mi było ale mam tak od dawna więc starałam się nie zwracać na to uwagi. Nie wyobrażacie sobie mojego zdziwienia kiedy mój Pan o mnie zapomniał! Po prostu wsiadł w samochód i odjechał - nawet nie wiem jakim cudem, może mnie nie zauważył? Ale przecież już byłam przy samochodzie, musiał mnie widzieć!
Pewnie coś się stało, zaczekam aż po mnie wróci. I tak wędrowałam sobie wzdłuż drogi niecierpliwie czekając. Trzymałam się jednak lasku bo po drugiej stronie były jakieś domki i Ci ludzie nie patrzyli na mnie miłym wzrokiem... Ale wtedy przyjechał samochód. Wysiadł jakiś wujek i ciocia, których jeszcze wtedy nie znałam i chciałam uciekać ale kiedy zobaczyłam jedzonko to mi przeszło - byłam już taka głodna. Jednak złapać to się nie dam! Mój Pan na pewno zaraz tu będzie!
Czekałam i czekałam ale go nie było, noc w tym lesie była straszna... Na drugi dzień przyjechał samochód ale to nie był mój Pan, to byli ONI. Zaczęli wyciągać z samochodu jakieś metalowe ustrojstwo, ciekawe po co? Podeszłam do nich od razu, wiedziałam, że nie spędzę kolejnej nocy w tym strasznym lesie!
I tak już tydzień mieszkałam z nowymi ciociami i wujkami, pieskami i kotkami i było mi całkiem dobrze. Ale po wizycie u weterynarza okazało się, że jestem bardzo poważnie chora i w każdej chwili mogę umrzeć. Miałam ogromnego guza, który mógł w każdej chwili pęknąć a wtedy byłoby po mnie... ALE po długiej operacji, długiej rekonwalescencji doszłam do siebie. Okazało się, że lekarze dają mi tylko 3 miesiące życia, podobno mogę mieć bardzo szybko przerzuty i takie tam niezrozumiałe dla mnie rzeczy. ALE mam 10 lat i zamierzam żyć drugie tyle! Co 3 tygodnie czekają mnie kontrolne badania - krew, RTG/USG ale damy radę. Tylko moglibyście trochę wpłacić grosza dla tych moich dobrych cioć. One naprawdę mnie kochają i starają się jak mogą żeby moje życie było jak najlepsze. Chcę się odwdzięczyć najlepiej jak umiem, prosząc Was o wsparcie dla nich.
12.04.2017 r.
Dzidzia oszukała śmierć i nadal jest z nami! Miała żyć trzy miesiące a ile to już mija? Tak! Pół roku! A nasz księżniczka ma się kwitnąco, regulrnie badana i co najważniejsze - ze świetnymi wynikami Dzidzia zaczna rozglądać się za swoim własnym, przytulnym domkiem :) Mała jest bardzo grzeczna. Toleruje pieski i kotki. Uwielbia ludzi ale jej największą miłością jest jedzenie - zawsze czyści miski po azylowych futrakach dlatego nadszedł czas diety ;)
Kontakt: 664 260 947
22.04.2017 r.
Nie uwierzycie! Myśleliśmy, że to niemożliwe ale zdarzył się cud - nasza przepiękna i najcudowniejsza Dzidzia Piernik znalazła swój wymarzony dom z psim przyjacielem i masą kotków ♥