13.11.2008.

Duszka znalazłam w dzień Zaduszek jadąc na cmentarz. Lazł sobie po prostu środkiem szosy w bliżej nieokreślonym celu. Miał ok. pięciu tygodni, miał zaawansowaną nużycę i był pomalowany olejna farbą na niebiesko. Był wielkości świnki morskiej. Leczenie trwało ponad pół oku. W międzyczasie z Dunia wyrósł dorodny facet, niestety z domieszką krwi jakiś ras bojowych. Od momentu osiągnięcia dojrzałości każdego psa i obcą sukę atakuje bez chwili namysłu. Atakuje żeby zabić. Jedyną towarzyszką jego zabaw jest Tosia którą lubi i na swój sposób szanuje. Kocha ludzi i wszelkie inne stworzenia. Koty nosi na legowisko i myje na mokro. Jedynem stworzeniem którego się przestraszył była tchórzofretka która podstępnie ugryzła go w brzucho. Tylko do adopcji wirtualnej