13.01.2013r. Maurycy ma około roku.
Zawitał do nas sam - prawdopodobnie przerzucony przez płot.
Po prostu dwa dni temu wparadował do kuchni. Ponieważ zrobił to na pełnym luzie z podniesionym wysoko ogonem, ujrzałam, że mam nagle kota, który jest dumnym posiadaczek dorodnych jajek.
Widok ten oszołomił mnie nieco - wpierw uznałam, że mam zwidy, lecz jajka podetkniete sobie wraz z kotem pod nos nie znikły całkiem.
Kot jest przeuroczy, miziający i kuwetkowy. Na razie ma dość chamskie jak na kota upodobania - nie do końca dowierza misce z chrupkami lecz dałby nie pokroić za skórkę od kiełbasy. Lubi psy, koty i kazdego ludzia. Po kastracji, która z racji aromatu nastąpi niezwłocznie, czekamy na chętnych do adopcji.
20.07.2013
Kilka nowszych zdjęć Maurycego, który nadal bez swojego domu żyje sobie w Azylu i czeka. Czy ktoś jeszcze się nim zainteresuje? Jest pierwszy do zabawy i na kolana, jest naprawdę mistrzowskim kotem ciekawskim i wszędobylskim, który najbardziej w świecie marzy, żeby ktoś poświęcał mu swój cały czas, ręce do głaskania i atencję, a nie rozdzielał je pomiędzy inne 150 kotów..