21.11.2008.

Najbardziej dziki z kotów które w 2005 roku trafiły do nas po tragicznie zmarłej Joannie z Węgrowa. Mamlak jest kobietą, a imię dostała na pamiątkę doszczętnie przeżutej (zmamlanej) przez nią ręki weterynarza który się podjął leczenia. Pierwsze miesiące spędziła za zamrażarką, wychodząc tylko wtedy gdy nikogo nie było w pobliżu. Parę razy dziennie sprawdzaliśmy czy napewno tam jest. Obecnie jest mniej dzika. Nie daje się dotknąć, ale siedzi naprzeciw człowieka i nie ucieka w panice przy każdym gwałtownym ruchu.

08.08 Mamlak również pojechała na lekki remont do weterynarza. Badania okazały się dobre-jest zdrową, choć już starszą kotką. Zaalarmował nas stan jej futerka-zaczęły się jej robić kołtuny mimo krótkiej sierści. Okazało się że to wina chorej buzi-został ściągnięty kamień i kilka zębów usunięto. Pod narkozą udało się chociaż ślicznie ją wyczesać-co mam nadzieję choć trochę widać na nowych zdjęciach....