14.02.2013.
Historia Astra jest bardzo przykra...
Został znaleziony w mrozy. Dziki, nieszczęsny, chodzący cały czas w kółko i przewracający się.
Dziewczyna która go znalazła niewiel myśląc spakowała go i pojechała do bardzo dobrej kliniki. Niestety, kot okazał się dość agresywny, a może po prostu było to z bólu - grunt że pogryzł Paniaą doktor. Dalszej pomocy odmówiono - pacjent za dziki....
Po uzgodnieniu, że gdyby nie przeżył, to trzeba go przywieźć na badania pod kątem wścieklizny, zrozpaczoną osobę która chciała go ratować odprawiono do domu!
Aster trafił na Surowieckiego, do dr Głuchowskiej,a nasi lekarze, nie odmawiają pomocy w takich sytuacjach bo każdy ma prawo do życia i leczenia!
Było bradzo ciężko - kot prawdopodobnie jest po wypadku komunikacyjnym, miał krwotok zarówno z pyszczka jak i z ucha. Długo nie jadł, potem nie mógł zrobić kupki :( Weterynarki walczyły o niego jak mogły, na szczęście nie odnosząc trwałych obrażeń:)
I....udało się-Aster;) ma nadal głowę przekrzywioną na bok i nieco chwiejny chód, ale je, pije, załatwia się samodzielnie ;)
Wczoraj, przy okazji kastracji zrobiono mu testy-no i niestety, okazało się że Aster jest nosicielem wirusa Fiv. Dziki, wrednawy, pospolitej urody, z Fivem - mamy pewność że zostanie z nami do końca swoich dni.